Życie nie oszczędzało Pani Anieli Łobaczewskiej. Będąc jeszcze dzieckiem straciła matkę, a później ojca skazano na Syberię. Dziś mieszkanka Trutnowych w wąskim rodzinnym gronie świętuje swoje 90. urodziny. Niecodziennego jubileuszu nie może niestety celebrować ze swoją siostrą Anną, która mieszka w Grodnie.
Pani Aniela urodziła się w miejscowości Koranna w okolicach Pińska, które kiedyś należało do Polski. Jej rodzice posiadali gospodarstwo rolne. Pod koniec wojny mama jubilatki Marcela dość przypadkowo – w czasie pracy na roli – zginęła w czasie potyczek partyzantów w Niemcami. Trzema córkami musiał zajmować się ojciec Mikołaj. Na tym jednak nie skończyły się nieszczęścia.
- Zaraz po zakończeniu wojny władza sowiecka skazała dziadka na Sybir. Dzieci zostały same. Na szczęście po sąsiedzku mieszkała wujenka babci, która sprawowała pieczę nad sierotami – opowiada syn jubilatki – Bogusław. – Wtedy też radzieccy urzędnicy do domu dziecka chcieli zabrać młodszą o 7 lat siostrę mamy – Kazimierę. Jednak rodzina skutecznie postarała się o to, aby sióstr nie rozdzielać. Dzieci nie zapomniały o ojcu i, mimo że żyło im się ciężko, co jakiś czas wysyłały paczki do ojca na Syberię. Aby ją nadać musiały iść pieszo kilkanaście kilometrów na pocztę.
Sowieci zabrali rodzinie gospodarstwo, a dziewczyny musiały pracować w kołchozie. Na początku lat 50. ogłoszono amnestię. Polacy, którzy mieszkali na ówczesnych terenach Białorusi, a zdeklarowali się, że nie mają rodziny, zostali zwolnieni z więzienia i mogli jechać do nowej Polski.
- Na Sybir trafił też dziadka szwagier. Kiedy ogłoszono amnestię obu przywieziono do Brześcia. Nie wiem czym kierował się dziadek, ale oświadczył, że rodziny nie ma. Dzięki temu mógł wjechać do Polski. Jego szwagier zrobił inaczej i musiał odsiedzieć jeszcze 12 lat na Syberii – kontynuuje syn jubilatki. – Ojciec mojej mamy wędrował po Polsce aż trafił do Osic, gdzie wcześniej osiedliło się wiele osób z jego rodzinnych stron. Tu powtórnie ożenił się i zaczął się starać o przydział gospodarstwa. Wrócił na Białoruś po dzieci i dokumenty, dzięki którym mógł otrzymać ziemie uprawne.
Najstarsza siostra nie chciała wyjechać z rodzinnych stron. Pani Aniela z mężem Andrzejem i jej młodsza siostra zdecydowali się na wyjazd do Polski. Też osiedlili się w Osicach. Później mąż jubilatki otrzymał pracę w PGR Trutnowy, a potem zamieszkali w wybudowanych właśnie bliźniakach. Seniorka rodu zajęła się wychowywaniem dzieci i pracą na gospodarstwie. Jubilatka wychowała dwóch synów – Bogusława i Jerzego, doczekała się wnuka i wnuczki oraz prawnuczki Basi.
Dodajmy jeszcze, że starsza siostra Pani Anieli mieszka teraz z córką w Grodnie, a młodsza w gdańskim szpitalu na Polanki poznała swojego późniejszego męża, z którym mieszka teraz w Łodzi.
- Dzięki nowym technologiom mama może teraz do woli rozmawiać z siostrą w Grodnie. Chciałaby odwiedzić jeszcze swoje rodzinne strony, ale nie jest to dobry czas na wyprawy na Białoruś. Pozostają jedynie wideorozmowy – dodaje Bogusław.
Z życzeniami, kwiatami i prezentem odwiedził jubilatkę wójt Janusz Goliński.
- Bardzo dziękuję za sympatyczne spotkanie z Panią Anielą, która znalazła się w doborowym towarzystwie seniorów, którzy ukończyli 90 lat. Było to nie tylko spotkanie urodzinowe przy torcie i kawie, ale też lekcja historii, pokory i życia. Jubilatce życzę przede wszystkim dobrego zdrowia, by kolejne lata były już tylko okresem radości płynącej z miłości najbliższych – życzy wójt Janusz Goliński.